Pomyślałam sobie ostatnio, że
niewiedza wcale nie jest zbrodnią. Co innego, gdy świadomie przymykamy oczy i
nie chce się nam wiedzieć. Nie zrozumcie
mnie źle – każdy robi ze swoim życiem co chce, każdy wychowuje też dzieci jak
chce, a ja jestem ostatnią osobą, która ma zamiar kogoś pouczać. Dlatego dziś
tylko opowiem Wam o czymś, co mną wstrząsa. Jeżeli dzięki temu chociaż na minutę
obudzi się w Was refleksja, uznam to za sukces.
O czym mowa? O syropie glukozowo
– fruktozowym. Dlaczego? Bo jest to
najgorsze świństwo, jakie możemy w siebie ładować, zachowując pozory zdrowego
jedzenia. Największy paradoks jest wtedy, gdy świadomie unikamy produktów z
cukrem, sięgając po te z syropem glukozowo – fruktozowym.
Nie
jestem fanką eko odżywiania, nie mam
zamiaru wychowywać dziecka z dala od słodyczy, a sobie odmawiać tabliczki
czekolady (i to nie gorzkiej!) gdy najdzie mnie ochota. W ogóle nie w tym
rzecz. Rzecz w tym, aby być
świadomym co się je.
Syrop glukozowo-fruktozowy (HFCS)
jest otrzymywany z kukurydzy, przetworzonej na skrobię kukurydzianą, a później
na syrop złożony właśnie z glukozy i fruktozy. Jego produkcja jest tania a
przydatność do spożycia dłuższa niż cukru, nie dziwi więc, że producenci tak
chętnie używają go zamiast cukru. Fenomen syropu poddano licznym badaniom,
które wykazały, że jego spożycie prowadzi do nadciśnienia tętniczego, zaburzenia gospodarki lipidowej oraz
rozwoju insulinooporności, czyli zmniejszeniu się wrażliwości mięśni,
tkanki tłuszczowej, wątroby oraz innych tkanek organizmu na insulinę. Mało? No
to przedstawię Wam jeszcze kilka faktów: w latach 1970-2000 konsumpcja syropu
glukozowo-fruktozowego w Ameryce wzrosła o 1000%, a w tym samym czasie
gwałtownie wzrósł odsetek osób otyłych. Przypadek?
Brak wiedzy dotyczącej tego
podejrzanego składnika sprawia, że nie zdajemy sobie sprawy, że jemy lub pijemy
dużą dawkę cukru prostego. My i… nasze dzieci. Bo podajemy ją również dzieciom.
Jesteście ciekawe w jakich produktach znajdziemy syrop?
Po początek: mleka modyfikowane,
mleka smakowe i kaszki dla dzieci. Oznacza to, że od pierwszych tygodni życia
ładujemy dzieciom na plecy bagaż nadprogramowych kilogramów. Pomyślcie tylko
nad popularnymi przekąskami dla dzieci około 1 roku życia: płatki z mlekiem,
kakao, bułka z dżemem, jogurt owocowy, parówki z keczupem, kaszka owocowa.
Potencjalnie w każdym z tych posiłków podajemy dziecku sporą dawkę syropu i
cukru. Potencjalnie, bo tylko od nas zależy, czy zdecydujemy się poświęcić na
zakupy kilka minut więcej i wybrać produkty bez dodatku HFCS.
Naprawdę są w sklepach dobre bez
zbędnych dodatków w składzie, nie trzeba z niczego rezygnować! Szczególnie uwagę
należy zwrócić na słodycze, jogurty owocowe, dżemy, gotowe sosy, keczupy oraz
soki w kartonach i napoje gazowane.
Ostatnio na jednym z obserwowanych przeze mnie forów
parentingowych padło pytanie, czy inne mamy polecają kaszkę znanej firmy o
smaku miodowym (!!) . Sprawdziłam kaszkę i na drugim miejscu w składzie
znalazłam HFCS. Sprawdziłam, czy produkty
innych firm także zawierają ten dodatek i znalazłam jedną firmę, która nie
używa syropu. Więc alternatywa jest! Grzecznie napisałam o tym na rzeczonym
forum. Zgadnijcie, jaka była reakcja kobiet? Od „Ale Krzyś tak lubi!” do „Ale
Krzyś bez tego nie zaśnie!”… Nawet dorosła osoba uzależniłaby się od batonika
jedzonego codziennie o tej samej porze przez dwa lata.
Jak widzicie, prawda o syropie glukozowo-fruktozowym wcale
nie jest słodka. Pytanie brzmi… Czy zechcemy tę wiedzę wykorzystać?